Zesłanie Ducha Świętego: Odpowiedź Tradycji na ekologiczne rewelacje
Episkopat Wielkiej Brytanii rozesłał do wszystkich parafii list pasterski z okazji przypadającej na dzisiaj niedzieli Zesłania Ducha Świętego. Wspomnienie Pięćdziesiątnicy stało się dla brytyjskich biskupów okazją do głoszenia pochwały ekologii, wezwania do eliminacji paliw kopalnych oraz wyrażenia ogromnych nadziei pokładanych w grupie G7 i w Organizacji Narodów Zjednoczonych, które mają zmienić świat na lepsze.
Przywołajmy w związku z tym kilka cytatów pokazujących tradycyjne rozumienie święta Zesłania Ducha Świętego, popularnie zwanego Zielonymi Świątkami.
Zbawienie... Jakie zbawienie?
Konserwatywny brytyjski kapłan Nick Donnelly kategorycznie odciął się od listu biskupów, twierdząc, że jego treść nie ma „nic wspólnego z głoszeniem Ewangelii i zbawieniem dusz”. My zaś sięgnijmy do przedwojennej książki zatytułowanej Chrześcijańska filozofia życia, by dowiedzieć się, co jej autor, o. Tilmann Pesch (tak – Niemiec, a do tego jezuita) miał do powiedzenia na temat Pięćdziesiątnicy.
„Duch Święty zstąpił widomie, publicznie i uroczyście przed oczyma wielkiej liczby ludzi. Zstąpił pod wspaniałymi, pełnymi treści symbolami. Zstąpił pod znakami, które ujawniły Jego Boską naturę, Jego Osobę i Jego przymioty i cel Jego posłannictwa; zstąpił jako Ten, który ma umacniać i wykończać Królestwo Boże. (...) Zstąpienie Ducha Świętego jest definitywnym ogłoszeniem nowej ekonomii zbawienia. Kładzie ono kres religii żydowskiej, a wypowiada wojnę i sąd pogaństwu, jako królestwu szatana” – czytamy.
Kościół wojujący czy... „pielgrzymujący”?
Duch Święty wypowiada wojnę szatanowi i powołuję w tym celu Apostołów jako duchowych wojowników Chrystusa? Ironia sama ciśnie się na usta: wszak Kościół wojujący (tradycyjne postrzeganie Kościoła jako Ecclesia militans) ustąpił dziś miejsca Kościołowi „pielgrzymującemu”! Walka z nieprzyjaciółmi zbawienia (grzechem, szatanem i światem niechcącym uznać prawa Bożego), do której Chrystus powołał Kościół, została już kilka pontyfikatów temu zastąpiona przez wszechobecny „dialog”. Benedykt XVI wspomniał jeszcze coś na temat Kościoła wojującego, jednak słowo to nie gościło raczej na ustach „posoborowych” papieży (a przynajmniej nie w tradycyjnym rozumieniu i pozytywnym kontekście).
- Duch Święty zstępuje dziś na ziemię, nie na to, aby nas nawiedzić jakby mimochodem, ale żeby z nami pozostać do końca wieków; aby założyć Kościół Święty, zawsze jeden, święty, katolicki, apostolski; aby utrzymać w nim prawdę pomimo usiłowań bezbożności i herezji; pomagać mu w nauczaniu, tak, aby zawsze można było powiedzieć: „Zdało się Duchowi Świętemu i nam” – pisał z kolei o. André Hamon w rozważaniu na dzień Pięćdziesiątnicy. Zacytowany francuski duchowny również działał w czasach, gdy Kościół zajmował się raczej zbawieniem dusz, niż ekologią i szczepionkami.
Zesłanie Ducha Świętego i prawdziwa chrześcijańska wolność
Biskupi Anglii, Szkocji i Walii uderzyli również w górny ton retoryki wolnościowej. Z tym że wolność umieścili w kontekście obowiązków ekologicznych i z zapałem skierowali do wiernych – gęsty od prób wzbudzenia „prywatnej i globalnej” odpowiedzialności – szereg pytań retorycznych na temat tego, jak korzystamy z tej wolności.
Posłuchajmy, co na temat wolności pisał o. Hamon:
- Jezus Chrystus nie chce, abyśmy drżeli pod prawem bojaźni i służebnictwa; On mówi do miłości istotnej, łączącej Ojca i Syna, będącej jak i Oni Bogiem: „O Duchu, miłości, naucz ich służyć Mi z miłości. Wlej w ich serca ducha przysposobienia, aby nazywali Boga swym Ojcem, ducha miłości”. Taka jest w istocie cecha religii naszej od Zesłania Ducha Świętego. Wszystko w niej jest miłością, rozlewającą się w różnych kierunkach, jak źródło życia; na tym polega cały chrześcijanizm.
„Przedsoborowy” duszpasterz również nie omieszkał zadać kilku retorycznych pytań, z tym że ich wydźwięk prowadzi naszą refleksję w zgoła innym kierunku... „Czy tak pojmujemy ducha naszej religii? Czy staramy się wykonać tę myśl w życiu naszym, szczególniej w ćwiczeniach pobożnych i w przyjmowaniu Sakramentów świętych? Czy miłość jest pobudką naszych spraw? Czy żyjemy miłością?”.
O co zatem chodzi w tych Zielonych Świątkach?
Pościłam i w środy, pościłam i w piątki, / Żeby mi się dostał na Zielone Świątki – słyszymy w jednej z przyśpiewek uwiecznionych przez Zespół Pieśni i Tańca Śląsk. Abstrahując jednak od śląskiej dzieweczki i jej nadziei związanych z zamążpójściem, zastanówmy się, co owa dziewczyna mogła usłyszeć w wiejskim kościółku na temat Pięćdziesiątnicy... oczywiście zakładając (z dużym prawdopodobieństwem), że ksiądz proboszcz kierował się naukami Magisterium, a nie rezolucjami organizacji międzynarodowych w sprawie świeckiego „zbawiania” świata...
Być może kaznodzieja użyłby sugestywnych metafor „wiatru” i „ognia”, stwierdzając, że Duch Święty zapala w nas swoje dary (otrzymane na bierzmowaniu), abyśmy mogli praktykować chrześcijańskie cnoty i bez strachu przedzierać się przez dolinę śmierci, ponieważ Pan jest naszym Pasterzem; a Duch Święty „tchnie, kędy chce”, dlatego powinniśmy się wsłuchiwać w Jego głos, gdyż wiara nasza pochodzi z góry, a wszystko, co robimy na tym świecie jako katolicy, robimy w sposób nadprzyrodzony, ofiarowując nasze sprawy Panu (tak, użyłby niechybnie tego feudalnego określenia) Jezusowi...
Jakie to „staroświeckie” – i jakie... zbawienne?